- ,,Na "berlince" zginął potrącony przez forda rowerzysta” - 31.05.2011 Portal Pomorza
- ,,Potrącony rowerzysta uciekł” - 30.08.2011 Świdnica24.pl
- ,,Absurdalna kara dla potrąconego rowerzysty” - 05.07.2011 Onet.pl
To tylko trzy przykłady tytułów prasowych, które pokazały się po wpisaniu w Google frazy ,,potrącony rowerzysta”. Samych wyników wyszukania było 368 tysięcy... . Wszystkie te sprawy należałoby rozpatrywać osobno, ale i tak nie dałoby się stwierdzić, która ze stron jest najczęstszym prowodyrem zdarzeń. Każdy uczestnik ruchu, pieszy, rowerzysta i kierowca ma sobie coś do zarzucenia i w jakimś stopniu przykłada się do sytuacji na drogach. Tylko obrażenia odniesione po wypadku rozkładają się nierównomiernie, odwrotnie proporcjonalnie do posiadanej bariery ochronnej wokół siebie...
Rower vs samochód
Podczas bliskiego spotkania rowerzysty i pędzącego samochodu jedno jest pewne. Rowerzysta nie ma szans. Nie pomogą żadne kaski, ochraniacze, nic. Filmy takie jak ten z crash-testu przygotowanego przez PIMOT doskonale to uzmysławiają:
Dlaczego więc jest tak dużo wypadków śmiertelnych z udziałem rowerzystów, podczas gdy ten ostatni powinien podlegać szczególnej ochronie na drodze ? Kierowca w samochodzie jest chroniony przez setki kilogramów stali i systemy bezpieczeństwa, powinien więc zabiegać o to aby przypadkiem nie skrzywić tymi setkami kilogramów stali kogoś innego. Problem występuje, kiedy rowerzysta zostaje zmiażdżony na własne życzenie. Najczęściej bowiem dochodzi do takich sytuacji kiedy rower nagle przetnie drogę poruszania się auta. Ma to miejsce w takich sytuacjach jak przejścia dla pieszych lub wyjazdy z posesji. W niektórych z tych miejsc rowerzyście należy się pierwszeństwo, ale jego prędkość zbliżania się do przejazdu jest na tyle duża, że nie daje kierowcy szans na zauważenie się i w konsekwencji ustąpienie pierwszeństwa
Druga strona też nie jest bez winy. Wymuszenia pierwszeństwa, blokowanie przejazdów, zbyt mała odległość podczas wyprzedzania to jedynie początek długiej listy przewinień kierowców samochodów. Nie oszukujmy się. Z kulturą jazdy na naszych drogach leżymy na całej linii. Przecież muszę udowodnić swoją rację i sprowadzić innych na ich miejsce. Czy nie tak myślimy prowadząc swój pojazd ? A przecież recepta jest na to prosta. Wystarczy schować swój honor na czas jazdy w kieszeń i szanować innych na drodze. Nawet tego starego rzęcha, który właśnie nas wyprzedził, albo kolarza w obcisłych ciuszkach jadącego środkiem pasa. My nie udowodnimy swojej wyższości, ale za to drugi człowiek wróci dzisiaj do domu.
Rowerzysta vs pieszy
Nagłe spotkanie rowerzysty i pieszego rzadko kiedy kończy się śmiertelnie. Częściej są to bolesne stłuczenia, czasami złamania. Jednak rower wraz z jeźdźcem waży blisko 100 kilogramów i nie może należeć do przyjemności wyhamowanie takiej masy z prędkości 20 km/h do zera na ciele ludzkim. A często bajkerzy zachowują się właśnie jakby chcieli odreagować swoje żale po spotkaniu z samochodem na pieszych. Bo inaczej nie można nazwać pędzenia po miejskim parku slalomem pomiędzy rodzinami z dziećmi. No chyba, że chodzi o zaprezentowanie swojej fantastycznej techniki jazdy. Z tym, że jakoś tak przypadkiem nikt nie klaszcze z zachwytu...
Pieszy wie jak się odwdzięczyć upierdliwemu rowerzyście. Zawsze najskuteczniejsza jest akcja dywersyjna na ścieżce rowerowej. Czasami nawet sprawia to wrażenie, że droga rowerowa wręcz magnetycznie przyciąga do siebie wszystkich ludzi. Efekt ? Rowerzysta znów musi jechać slalomem, tym razem nie w celu popisania się. To w zasadzie jedyne przewinienie pieszego względem rowerzysty. W świetle zachowań kierowców samochodów, to wygląda jak niewinny występek.
Pokrzywdzony rowerzysta ?
W tym artykule zostały pominięte tak oczywiste przestępstwa jak jazda po alkoholu. To skrajne wykroczenie zupełnie dyskwalifikuje kierującego i automatycznie stawia go jako winnego wypadku. Jednak rowerzysta ma ,,za uszami” wiele drobniejszych występków. Jeden z głównych grzechów kierującego dwuśladem to jazda po zmroku bez oświetlenia. Jak można to skomentować ? Tylko tym, że to oczywiste proszenie się o rozjechanie przez samochód na ulicy. Podobnie jest z wjeżdżaniem na przejazd rowerowy, kiedy widać, że kierowca samochodu nie wyhamuje na czas. W najlepszym wypadku zakończy się piskiem opon i wyzwiskami padającymi z obu stron.
W mieście toczy się wojna
Podsumowując, rowerzysta nie ma podczas jazdy w mieście lekko. Na ulicy jest celem do wyeliminowania. Poluje na niego co drugi pojazd. Ścieżka rowerowa jest zajęta przez pieszych, albo zaparkowane na niej samochody. Po chodnikach co prawda nie wolno mu jeździć, ale wielu to olewa. Tutaj czekają go rozbite butelki lub jeszcze większe tłumy pieszych. Parkingi rowerowe są zdewastowane, jest ich zbyt mało, a jak się już jakiś trafi to akurat przypadkiem został zastawiony przez samochód.
Rowerzysta nie chce się jednak poddać. Bikerzy organizują się i na znak protestu masowo wyjeżdżają na ulice miast. Tak zwane Masy Krytyczne, które mają pokazać jak wielu ludzi porusza się na rowerach. Jednak najczęściej skutkują narzekaniem kierowców, że muszą stać w korkach i czekać aż cykliści sobie pojadą. Innym sposobem walki jest naklejanie na źle zaparkowane pojazdy pewnych obraźliwych naklejek. Jaki efekt ? Jeszcze większa nienawiść do rowerzystów przez kierowcę z urażoną dumą. Pozostaje jeszcze cała gama zachowań zaczepno-obronnych w postaci środkowych palców, porysowanych drzwi w autach, lecących epitetów, zdjęć zamieszczanych w internecie, itp.
Wszystko to jednak najczęściej prowadzi do dalszej eskalacji problemu. Jak więc skutecznie przeciwdziałać złej sytuacji na drodze ? Może warto najpierw zacząć wprowadzać zmiany od samego siebie, szczególnie jeżeli występuje się w potrójnej roli kierowcy-rowerzysty-pieszego ?
Ps. Miasta dla Rowerów to lektura zalecana dla wszystkich poruszających się rowerem po mieście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz